wtorek, 22 października 2013

Rozdział 9

Tym razem to Jim obudził się pierwszy i wsunął nos w miękkie ciemne loki ukochanego. Wiedział że gdy Opiekun się przebudzi czeka ich kolejna awantura. Ale nie zamienił by go na nikogo innego chociaż wie jacy ulegli potrafią być Opiekunowie i często zatracają samych siebie. On lubił ludzi z charakterem a Blair właśnie taki był. Mimo to bolało go trochę jego zachowanie to że trochę wciąż mu nie ufa. No i zapach innego Pierwotnego na tej wspaniałej skórze wciąż doprowadzał go do szału. Mimo wszystko wiedział że będzie musiał przeprosić.
-I to długo i intensywnie- usłyszał szept ukochanego. Blair odwrócił się do niego z  lekkim uśmiechem. Co zaskoczyło mężczyznę.
-Nie jesteś zły?- Pogłaskał go delikatnie po policzku
-Wściekły nawet ale nie tylko na ciebie- usiadł- Jim w mojej pracy często jest tak że muszę dotykać innych Pierwotnych a ten... no dobrze był niebezpieczny i ja nie jestem w stanie mu pomóc.  Nawet Starszy się wtrącił. A co do tego że nie odbierałem to byłem bardzo zajęty i... muszę przywyknąć do tego że ktoś się o mnie martwi. Ale to co rano....
-Tym razem to ja powinienem cię przeprosić. Byłem zły nie wyspany i nie powinienem był tak się zachować przecież spisujesz się wspaniale- pociągnął go do siebie i pocałował czule i delikatnie.
W tym momencie zadzwonił telefon a Jim warknął przeciągle i głośno.
-To na pewno coś ważnego- Blair również nie chciał wychodzić z ciepłego łóżka i jeszcze gorętszych ramion
-O nie nie ma nic ważniejszego od moich przeprosin- nagle Pierwotny zmienił ich pozycję tak że Blair znalazł się pod nim z rękami nad głową i szeroko otworzonymi oczami- Ty jesteś mój i zamierzam wszystkim o tym przypomnieć. Jak chciałeś? Długo i intensywnie
-Bardzo długo- kiwnął głową i uniósł się by go pocałować. Jim uśmiechnął się gdy tylko usta ukochanego zetknęły się z jego wargami a biodra powędrowały ku jego nabrzmiałemu członkowi
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem- szepnął i ugryzł go w szyję jednocześnie zsuwając jego dresy.

-Jim wiesz że jest dwunasta?- Blair spojrzał na zegarek. Po niemal trzech godzinach namiętnego seksu usnęli w swoich ramionach w końcu zadowoleni
-I?- Ale i on otworzył oczy
-I obaj powinniśmy być w pracy. Ja i tak mam tam problemy- nie chciał się do tego przyznawać bo przecież Jim nie może z tym nic zrobić. Ale samo się mu wyrwało
-Jakie problemy?- Podjął temat
-Chcą mi zamknąć badania a wiesz jakie to dla mnie ważne- spojrzał na niego smutno
-Mogę ci jakoś pomóc?- Jim całował jego ramiona teraz trochę zaniepokojony
-Nie- uśmiechnął się do mężczyzny tym swoim słodkim niewinnym uśmiechem- Chyba zadzwonię do ojca i poproszę go o dotacje. Kocham go ale jest nadopiekuńczy i nie wie jeszcze o nas
-Czemu nie wie?- Znał opowieści o swoim teściu i wiedział że jest się czego obawiać
-Wszystko stało się tak szybko.... Jim przepraszam ale wiem jak bardzo liczył na to żebym był Pierwotnym a gdy okazało się że jestem Opiekunem martwił się o mnie bardziej niż o siostrę bo przecież to kobieta. Wiem jednak że cię polubi
-Zrobię wszystko żeby tak było- jeszcze jeden pocałunek tym razem polizał również otwarty Znak i z lubością stwierdził że sprawia im to ogromną przyjemność.
Telefon zadzwonił raz jeszcze i tym razem oderwali się od siebie, z jękiem i niechęcią ale przecież nie mogli już zamykać się na świat zewnętrzny.
-To Kevin- Jim podniósł słuchawkę  i zobaczył że ukochany znika w łazience. Był wspaniały i miał nadzieję że wszystko im się uda i nie będą więcej się tak kłócić z błahych powodów.

-Dzwonili ze szpitala?- Blair już ubrany wszedł do kuchni gdzie poczuł jajecznicę
-Tylko Jenny wysłała ci smsa- uśmiechnął się do niego- Za to ja dziś wrócę późno...Nie przeszkadza ci to?- Zapytał jakby z lękiem
-Nie- nalał do dwóch dużych kubków kawę- Może zadzwonię do Alana a jak on nie będzie miał czasu to zrobię sobie maraton horrorów- usiedli na przeciwko siebie
-Jeśli chcesz możesz przyjść też do mnie wszyscy Pierwotni mają już Opiekunów
-Dam ci jeszcze znać- reszta śniadania minęła w przyjemnej  ciszy.

-To widzimy się wieczorem- Blair był już przy drzwiach zadowolony z takiego przebiegu dnia.
-Zawsze wrócę do ciebie- podszedł jeszcze do niego i pocałował gdy Opiekun otwierał drzwi
-A ja dostrzegam tylko ciebie- zapewnił go i odwzajemnił pocałunek
-Dlatego zapomniałeś powiadomić swoich rodziców o zmianie życia- odezwał się czyjś głęboki potężny głos i obaj spojrzeli na korytarz
-T..tata?- Blair zawstydzony jak nastolatek przyłapany na pierwszym pocałunku czy masturbacji najpierw zarumienił się a później wyplątał z objęć ukochanego i spuścił wzrok
-Cieszę się że jeszcze mnie poznajesz synu- pan Sandburg uśmiechnął się lekko ale wciąż z dystansem. Był przystojnym mężczyzną emanował siłą i mocą pod wpływem której nawet Jim wydawał się jak małe dziecko. Zawsze wydawało mu się że to jego ojciec jest potężnym Pierwotnym ale przy  teściu nawet on wydawałby się dzieckiem. Tak przypuszczał w każdym razie
-Wejdziesz może?- Blair w końcu odzyskał mowę
-Widzę że się gdzieś wybieracie więc może spotkamy się dziś przy kolacji. I synu czy nie powinieneś mnie przedstawić?
-Tato to jest Jim Ellison mój Pierwotny i szef policji w Chicago- podali sobie ręce- Widzę że to nowy Znak- obejrzał szyję syna z lekkim uśmiechem- Wznawiany
-To moja wina panie Sandburg- Jim musiał w końcu stanąć na wysokości zadania- Wczoraj byłem...
-Mów mi Tom i wierz mi rozumiem. Również moja żona jest Uzdrowicielem i wiem jak czasem potrafię być zły gdy przychodzi do domu... sam wiesz
-Oczywiście Tom- telefon znów przerwał im rozmowę
-Tato może dziś pójdziesz ze mną do pracy... no chyba że masz coś do załatwienia- Blair znów zaczął się spieszyć
-Dziś mogę poświęcić dzień synowi a jutro mój drogi przyjeżdża twoja mama- ojciec uśmiechnął się do niego tym nieprzeniknionym uśmiechem którego zawsze się obawiał
-Wy chcecie mnie zabić- jęknął tylko Opiekun i raz jeszcze pocałował ukochanego który opuścił ich po pospiesznych ale uprzejmych pożegnaniach
-Teraz Blair słucham co masz mi do powiedzenie- Tom wiedział że coś jest nie tak i syn miał rację martwił się o niego bardzo. Po tym co stało się z jego córkę był bardzo uczulony na pewne sprawy
-W to chyba nie uwierzysz....- zaczęli iść w stronę garażu.

3 komentarze:

  1. Związek pomiędzy mężczyznami coraz lepiej się rozwija. Wizyta ojca jest dość tajemnicza, a jego uprzejmość wielce podejrzana. Skoro jest taki zaborczy nie wierzę, że tak łatwo zaakceptował jego towarzysza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm... Masz u mnie wielkiego plusa. Przekonałam się do tego opowiadania, serio. Nadal nie lubię takich parringów, ale tu wręcz to ubóstwiam ;) Błędów nie wyłapałam, ale nie wiem czy to za sprawą tego, że się poprawiłaś, czy tego, że nie zwracałam na nie uwagi. ;) Haha :D Słodcy oni wszyscy są <3 Na dodatek ten tatusiek... Hmmm... Ciekawe jak to dalej się potoczy... ;) Trzymam kciuki i życzę duuuuuuuuużo weny oraz czasu :D
    Pozdrawiam!
    PS. Jak chcesz to zgłoś się, a dodam Cię do listy blogów u mnie (informacje pod ostatnim rozdziałem na GF :D)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oho, odwiedziny tatusia,,, dobrze, że zdążyli się do tego czasu pogodzić :)
    Aww, spóźnili się do pracy,, to było urocze,,, "O nie nie ma nic ważniejszego od moich przeprosin" awww <3 to było wspaniałe... to tylko pokazuję jak Jim bardzo kocha Brian'a :)
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń