sobota, 26 października 2013

Rozdział 12

Minął kolejny miesiąc.
Jim bardzo cieszył się szczęściem przyjaciela który nie mógł doczekać się bycia ojcem. Blair również się uspokoił i wszystko wracało do normy.
Opiekun co wieczór spędzał dwie godziny przy telefonie i rozmawiał z siostrą. Nie mogli jeszcze się odwiedzić ale kobieta wraz z dziećmi była już w domu rodzinnym i dochodziła do siebie. Jej Pierwotny po przerwaniu Więzi został zabity, co wszyscy przyjęli z ulgą.

Tego wieczoru Jim spóźnił się na kolację i wiedział że Blair się na niego wścieknie bo obiecali że będą jeść razem.
Dlatego gdy tylko wjechał windom na piętro pobiegł do drzwi mieszkania i otworzył je szybkim szarpnięciem. Spodziewał się że Opiekun od razu zacznie mu robić wymówki ale nie było go ani w salonie ani w kuchni. Mieszkanie na pozór wydawało się całkiem ciche i zaniepokojony wyostrzył zmysły.

Blair siedział w pustej wannie zupełnie rozbity i nawet nie zorientował się że ktoś wchodzi do środka. Obok niego leżał telefon i było pewne że wcześniej z kimś rozmawiał
-Kochany?- Jim podszedł do niego i położył mu rękę na ramieniu- Kogo mam zabić?- Warknął cicho gdy ten odsunął się od niego gwałtownie. To nie było normalne a on założył najgorsze
-Zabić?- Zwrócił na niego zapłakane oczy- Nie cieszysz się?
-Skarbie o czym ty....- nagle czar maskujący opadł i zrozumiał. Te humory ta wieczna ochota na sex i dziwne smaki-Od jak dawna wiesz?
-Od miesiąca. Wtedy gdy Alan robił badania.... chciałem mu towarzyszyć... .przepraszam- znów odwrócił się do niego plecami. Jim jednak wziął go w ramiona i usiadł razem z nim na miękkim dywanie tak że mogli patrzeć sobie w oczy
-Blair za co ty mnie przepraszasz?- Nie zrozumiał- Przecież dziecko to dar...
-Dwoje- przerwał mu
-Co... znaczy nosisz bliźniaki?- Opiekun tylko kiwnął głową- Ale czemu jesteś taki smutny?
-Myślałem że chcesz czekać... że ja chcę czekać....
-Jedyne na co jestem zły to że mi nie powiedziałeś- pocałował go- i nie martw się wszystkim się zajmę. Teraz się tobą zaopiekuje- przytulił go jeszcze mocniej do siebie i Blair w końcu przestał płakać.


Osiem miesięcy później na świat przyszły ich dzieci. Chłopiec był silnym Pierwotnym któremu dali na imię Tomas Alan a dziewczynka okazała się Opiekunem Alice Kelly.
Dla wszystkich zaskoczeniem były jednak dzieci Kevina i Alana bo mimo że to również bliźnięta to tym razem syn okazał się Opiekunem a córka Pierwotnym.
Dumni dziadkowie przybyli na Ceremonię Nadania Imion a w raz z nimi w końcu Ali oraz jej trójka dzieci i żadne ani z wyglądu ani z charakteru nie przypominało ojca.




                                                                Koniec


Kochani może trochę pospieszony ale historia sama się tak zamykała a ciągnąć wiele nowych wątków żeby nabić rozdziały jakoś mi się nie bardzo podobało.

Być może kiedyś jeszcze wrócę do świata Opiekunów i Pierwotnych. Mam nadzieje że mimo wszystko podobało się Wam.

Od poniedziałku:
http://opyaociw.blogspot.com/   Miłość i Wojna
http://opyaoich2.blogspot.com/ Magia i miłość  w powietrzu.

Dla tych którzy pamiętają
Regulus Black i jego czas http://opyaoi684.blogspot.com/ dziś powstał rozdział kończący

Rozdział 11

Mama Blair'a była piękną kobietą z charakterem która nie mniej od męża troszczyła się o syna i chciała dla niego jak najlepiej. Jej jednak wystarczyło jedno spojrzenie na Pierwotnego by stwierdzić że jest on odpowiedni dla jej małego chłopczyka i to głównie dzięki niej reszta wizyty minęła spokojnie mimo że Tom wciąż był nie ufny i sprawdzał zięcie, na każdym kroku.
Obaj chodzili do pracy a i z czasem było coraz mniej kłótni.

Pewnego dnia Blair wpadł do mieszkania wściekły jak jeszcze nigdy
-Ty wiesz co zrobił twój przyjaciel?- Założył ręce na biodra i spojrzał groźnie na Jim'a który prowadził rozmowę z Ellen. Kobieta uśmiechnęła się do syna. Ona sama przybierała takie same pozy na samym początku związku dzielnie walcząc o swoje tam gdzie walka nie była potrzebna.
-Skarbie o czym ty mówisz?- Widział się dziś z Kevinem ale on niczego nowego mu nie mówił. No i tęsknił za pocałunkiem na przywitanie ale wolał się nie wychylać. Blair od tygodnia miał te swoje humory i zaczęło go to powoli męczyć.
-Alan był dziś u mnie- usiadł na fotelu nie pozwalając się nawet dotknąć- On jest w ciąży
-Kevin nic mi nie mówił- kucnął przy ukochanym domagają się dotyku. Blair pogłaskał go niecierpliwie- Ale to przecież wspaniała wiadomość. Dla nich.
-Wcale nie!- Zerwał się z fotela i zręcznie wyminął Pierwotnego- Alan jeszcze nie jest gotowy. On ma tyle pomysłów na życie- teraz zaczął płakać
-Blair- mama podeszła do niego- Spójrz mi w oczy- wiedziała że syn jest w stanie zablokować zapach dla Pierwotnych. Była dumna że jest taki zdolny ale ona  użyła innych mocy i tylko nieznacznie kiwnęła głową
-Jim Blair jest  zmęczony- powiedziała zwracając się do Pierwotnego który już bez słowa wziął ukochanego w ramiona i zaniósł do sypialni.

-Kochany dziś twoi rodzice wracają do siebie dasz radę być na kolacji?- Zapytał rozbierając go powoli i czule
-Nie wiem - jęknął- Wiesz Alan z dzieckiem.... nie wyobrażam sobie tego. A i moje badania... dziś przechodzą ostatnią próbą. Tęsknię za Ali- położył się na poduszce i pociągnął mężczyznę za sobą
-Tu jest twoje miejsce- położył głowę na jego piersi
-Oczywi...- ale nie skończył bo Opiekun nagle znalazł się na nim i manipulował przy jego rozporku
-Blair!- Krzyknął zaskoczony
-Ci. Teraz będziemy się kochać- powiedział całkiem poważnie ale i Jim miał na to wielką ochotę.

Kilka godzin późnej cała czwórka siedziała przy suto nakrytym stole przy pożegnalnej kolacji. Ugotowała ją Ellie ale nikt o tym głośno nie mówił. Blair za to czuł się dużo lepiej i Jim był bardzo zadowolony z tego powodu. Nie znosił gdy ukochany cierpi i nie pozwala sobie pomóc.
-Jim widzę że jesteś jednak dobrym Pierwotnym i ze spokojem oddaję ci pod opiekę syna- Tom wzniósł kieliszek
-Dziękuję Tom. To wiele dla mnie znaczy- uśmiechnął się i pocałował chłopaka w policzek
-Będę jednak wpadał na niezapowiedziane wizyty- ostrzegł
-Kochany daj im spokój- żona położyła mu rękę na ramieniu- miałeś swoje obawy ale teraz wiesz że bezpodstawne
-Nie mogę się powstrzymać- wszyscy się roześmiali i w tej samej chwili zadzwonił telefon.
- Tak słucham- Blair aż drżał z emocji- Jest pan pewny?... Więc można....Tak dziękuję- odwrócił się do rodziny z  szerokim uśmiechem
-Tato Ali będzie uratowana- po jego policzkach popłynęły łzy i od razu znalazł się w opiekuńczych ramionach Jim'a. Również jego rodzice nie posiadali się ze szczęścia.  Lata nauki i wyrzeczeń w końcu się opłaciły. Znów zobaczy siostrę. Teraz już wszystko musi się ułożyć.

-Powiesz mi co się dzieje- kilka godzin później  leżeli wtuleni w siebie na kanapie a Jim głaskał Opiekuna po miękkich włosach
-Byłem zmęczony. Chciałem dokończyć badania- odpowiedział nie odrywając wzroku z telewizora mimo że leciały właśnie reklamy
-Więc teraz zaczniesz się zachowywać normalnie?- Jakoś nie potrafił w to uwierzyć
-Jak najbardziej- pocałował go w policzek- Martwię się tylko o Alana
-Skarbie twój przyjaciel to działka mojego przyjaciela a Kevin zaopiekuje się nim najlepiej jak będzie umiał
-Obyś miał rację. A moja siostra będzie mogła tu przyjechać?- Zagryzł wargi  i spuścił wzrok
-Wiesz że zrobię wszystko by cię uszczęśliwić. Blair czemu nie powiesz mi co tak na prawdę się dzieje- tym razem spojrzał mu w oczy i przytrzymał twarz by nie uciekł wzrokiem
-Nic. Wszystko jest w porządku. Jeśli coś będzie nie tak na pewno ci powiem- pocałował go i  położył się znowu.
Jim jednak wiedział że jest okłamywany i wcale mu się to nie podobało. Miał nadzieje że w końcu zaczął mu ufać że wie jak jest dla niego ważny a teraz ma przed nim jakieś tajemnice. Zmysły jednak niczego nie wykrywały więc starał się podejść do wszystkiego bardzo spokojnie. Nie wiedział tylko i ile będzie w stanie wytrzymać w takiej niepewności.

czwartek, 24 października 2013

Rozdział 10

Thomas Sandburg słuchał opowieści syna w milczeniu.
Nie potrafił wyrobić sobie zdania o Pierwotnym. Podobało mu się że szybko zajął swoje miejsce w szeregu i nie próbował walczyć o władzę w ich małym stadzie.  Mimo wszystko z każdym słowem ukochanego dziecka a Blair nie opuszczał niczego nawet szczegółów o których nie powinien wiedzieć zmieniał zdanie raz za razem.

Byli pod szpitalem gdy Blair skończył opowieść i spojrzał na ojca który nie wyglądał na zadowolonego
-Wiem że to nie tak sobie to wyobrażałeś- zaczął powoli
-Synu widzę że twój Jim chce dobrze dla ciebie, że cię kocha ale to nie oznacza że zawsze wie co jest najlepsze. Mimo to czuję że to dobra osoba i daję wam... żółte światło
-Lepszego się nie spodziewałem- kiwnął głową i weszli do Lecznicy
-A teraz pójdę porozmawiać z ordynatorem i Starszymi- Blair tylko kiwnął głową z nad podanej mu przez pielęgniarkę karty.

Jim nie mógł skupić się na pracy. Wiedział że teść może dużo i owszem nie przewie ich więzi ale może zatruć życie na wiele sposobów. Znał przypadki że Pierwotni mordują rodziców Opiekuna a nie chciał tak skończyć wiedział jak bardzo są ważni dla ukochanego. Spojrzał na zdjęcie na biurku. Zrobił je ukradkiem podczas tych dni które spędzili razem. Wyglądał pięknie na kanapie z rozrzuconymi włosami i przymkniętymi z przyjemności oczami. Zrobił je gdy Blair budził się z drzemki i nie mógł przestać się uśmiechać gdy na niego patrzył.
-Ale się wpakowałeś- do gabinetu wszedł Kevin- Alan powiadomił mnie że twój teść jest w mieście
-A masz dla mnie jakieś mądre słowa czy przyszedłeś mnie dręczyć?- Warknął na przyjaciela
-No nic- usiadł na jego biurku-ale najlepiej się uspokój i zachowuj
-A masz może dla nas jakąś pracę?- Był coraz bardziej zdenerwowany- Bo uspokoję się tyko tak
-Tu zawsze jest co robić- podał mu teczkę i wyszedł wciąż rozbawiony.

Tom miał dla syna dobre wieści. Jego badania nie zostaną przerwane i być może jemu uda się uwolnić Alice. Tęsknił za córką nigdy nie widział wnuka.
-Widzę że masz lepszy nastrój niż wcześniej- Blair usiadł obok ojca i położył mu głowę na ramieniu jak w czasach gdy był dzieckiem
-Masz zielone światło na badania w prawdzie tylko na rok ale później też coś zaradzę chyba że się uda- uśmiechnął się do niego
-Dziękuję. Tato wiem że mu nie ufasz ale  nie chcę żadnych problemów przy kolacji- spojrzał na zegarek- w zasadzie powinniśmy się już zbierać
-Więc gotujesz?- Zapytał unosząc brew
-Czasem- wstał- Jim się stara ale....
-Nie jest łatwo- pokiwał głową i podąży za synem- Wiesz jesteś taki jak twoja matka też uparty i mający swoje zdanie. Może to Jim będzie potrzebował mojej pomocy- na te słowa obaj się roześmiali

Jim już na korytarzu poczuł aromat wspaniałej kolacji. Sam miał ze sobą wino i kwiaty. Wiedział że Tom go nie akceptuje a on był zdeterminowany żeby to zmienić
-Witaj kochany- ucałował Opiekuna gdy tylko wszedł do mieszkania
-Kolacja gotowa- odwzajemnił pocałunek i przytulił się do szerokiego torsu mężczyzny- To dla mnie?- Róże były piękne .Takie jakie lubił najbardziej biało- czerwone
-Oczywiście że tak- spojrzał na teścia-Nie wiem czy takie lubisz- podał mu wino
-Będzie pasowało idealnie- posłał mu półuśmiech i zlitował się nad synem nakrywając do stołu. Wiedział że Pierwotny nie wypuści go teraz z objęć, potrzebował Opiekuna by uspokoić nerwy. No i Blair wyglądał na szczęśliwego tam gdzie był.

-A jakie masz zdanie co do dzieci?- Tom zapytał gdy cała trójka zjadła w milczeniu i rozkoszowali się winem
-Jeśli będziemy je mieć to oczywiście zrobię wszystko żeby Blair miał przy nich moją pomoc- odpowiedział zgodnie z prawdę ale ostrożnie
-A jeśli Blair postawi na karierę?- Jeśli się nie mylił syn tak właśnie zrobi jeszcze przez kilkanaście lat
-Cokolwiek go uszczęśliwia- ucałował trzymaną dłoń Opiekuna
-Podejście masz dobre- Tom tym razem uśmiechnął się szczerze- ale Blair ma ciężki charakter i wiem że będzie ci trudno....
-Tato!- Przerwał mu zażenowany
-Wiem że Blair ma swoje zdanie i potrafi o nie walczyć to jednak mi nie przeszkadza. Kocham twojego syna bardziej niż własne życie i tylko jego szczęście i wygody się liczą
-A może byście przestali mówić o mnie tak jakby mnie tu nie było?- Blair wstał od stołu zły i obrażony na cały świat
-Kochany mój- Jim złapał go w ramiona w połowie drogi- to są sprawy ważne dla twojego taty i musi to wiedzieć. Gdybyś był na moim miejscu robiłbyś to samo
-Tak pewnie tak- przyznał po chwili już obłaskawiony. Palce ukochanego sunęły po Znaku sprawiając że drżał i zapominał o ojcu
-Zmęczony?- Zapytał po chwili
-Pójdę się wykąpać- odwrócił się do ojca- Proszę bądźcie dla siebie mili i bez krzyków- spojrzał na ich obu surowo. Jim i Tom pokiwali tylko głowami i obaj słyszeli jak Blair mamrocze coś pod nosem.
Roześmiali się tylko ale gdy chłopak zniknął za drzwiami znów stali się poważni i zacięci.
-Wiem że martwisz się o syna zwłaszcza po tym co stało się z twoją córką ale dla mnie to jego szczęści jest najważniejsze. Zabiłbym i umarł dla niego. Jeśli nie udało by się nam Połączyć walczyłbym... .uwodził....
-Będziesz pod obserwacją i nie zaprzestanę jej dopóki nie będę wiedział że jesteś dla niego odpowiedni- spojrzał na zegarek- pożegnaj i przeproś go ode mnie. Spotkamy się jutro- wstał i wyszedł w pośpiechu.

Jim odetchnął z ulgą i zaczął się rozbierać. Musiał posiąść Opiekuna który sądząc po zapachu tylko na to czekał.



#################################################################################
NOWOŚĆ :
http://opyaociw.blogspot.com/ Miłość i wojna

wtorek, 22 października 2013

Rozdział 9

Tym razem to Jim obudził się pierwszy i wsunął nos w miękkie ciemne loki ukochanego. Wiedział że gdy Opiekun się przebudzi czeka ich kolejna awantura. Ale nie zamienił by go na nikogo innego chociaż wie jacy ulegli potrafią być Opiekunowie i często zatracają samych siebie. On lubił ludzi z charakterem a Blair właśnie taki był. Mimo to bolało go trochę jego zachowanie to że trochę wciąż mu nie ufa. No i zapach innego Pierwotnego na tej wspaniałej skórze wciąż doprowadzał go do szału. Mimo wszystko wiedział że będzie musiał przeprosić.
-I to długo i intensywnie- usłyszał szept ukochanego. Blair odwrócił się do niego z  lekkim uśmiechem. Co zaskoczyło mężczyznę.
-Nie jesteś zły?- Pogłaskał go delikatnie po policzku
-Wściekły nawet ale nie tylko na ciebie- usiadł- Jim w mojej pracy często jest tak że muszę dotykać innych Pierwotnych a ten... no dobrze był niebezpieczny i ja nie jestem w stanie mu pomóc.  Nawet Starszy się wtrącił. A co do tego że nie odbierałem to byłem bardzo zajęty i... muszę przywyknąć do tego że ktoś się o mnie martwi. Ale to co rano....
-Tym razem to ja powinienem cię przeprosić. Byłem zły nie wyspany i nie powinienem był tak się zachować przecież spisujesz się wspaniale- pociągnął go do siebie i pocałował czule i delikatnie.
W tym momencie zadzwonił telefon a Jim warknął przeciągle i głośno.
-To na pewno coś ważnego- Blair również nie chciał wychodzić z ciepłego łóżka i jeszcze gorętszych ramion
-O nie nie ma nic ważniejszego od moich przeprosin- nagle Pierwotny zmienił ich pozycję tak że Blair znalazł się pod nim z rękami nad głową i szeroko otworzonymi oczami- Ty jesteś mój i zamierzam wszystkim o tym przypomnieć. Jak chciałeś? Długo i intensywnie
-Bardzo długo- kiwnął głową i uniósł się by go pocałować. Jim uśmiechnął się gdy tylko usta ukochanego zetknęły się z jego wargami a biodra powędrowały ku jego nabrzmiałemu członkowi
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem- szepnął i ugryzł go w szyję jednocześnie zsuwając jego dresy.

-Jim wiesz że jest dwunasta?- Blair spojrzał na zegarek. Po niemal trzech godzinach namiętnego seksu usnęli w swoich ramionach w końcu zadowoleni
-I?- Ale i on otworzył oczy
-I obaj powinniśmy być w pracy. Ja i tak mam tam problemy- nie chciał się do tego przyznawać bo przecież Jim nie może z tym nic zrobić. Ale samo się mu wyrwało
-Jakie problemy?- Podjął temat
-Chcą mi zamknąć badania a wiesz jakie to dla mnie ważne- spojrzał na niego smutno
-Mogę ci jakoś pomóc?- Jim całował jego ramiona teraz trochę zaniepokojony
-Nie- uśmiechnął się do mężczyzny tym swoim słodkim niewinnym uśmiechem- Chyba zadzwonię do ojca i poproszę go o dotacje. Kocham go ale jest nadopiekuńczy i nie wie jeszcze o nas
-Czemu nie wie?- Znał opowieści o swoim teściu i wiedział że jest się czego obawiać
-Wszystko stało się tak szybko.... Jim przepraszam ale wiem jak bardzo liczył na to żebym był Pierwotnym a gdy okazało się że jestem Opiekunem martwił się o mnie bardziej niż o siostrę bo przecież to kobieta. Wiem jednak że cię polubi
-Zrobię wszystko żeby tak było- jeszcze jeden pocałunek tym razem polizał również otwarty Znak i z lubością stwierdził że sprawia im to ogromną przyjemność.
Telefon zadzwonił raz jeszcze i tym razem oderwali się od siebie, z jękiem i niechęcią ale przecież nie mogli już zamykać się na świat zewnętrzny.
-To Kevin- Jim podniósł słuchawkę  i zobaczył że ukochany znika w łazience. Był wspaniały i miał nadzieję że wszystko im się uda i nie będą więcej się tak kłócić z błahych powodów.

-Dzwonili ze szpitala?- Blair już ubrany wszedł do kuchni gdzie poczuł jajecznicę
-Tylko Jenny wysłała ci smsa- uśmiechnął się do niego- Za to ja dziś wrócę późno...Nie przeszkadza ci to?- Zapytał jakby z lękiem
-Nie- nalał do dwóch dużych kubków kawę- Może zadzwonię do Alana a jak on nie będzie miał czasu to zrobię sobie maraton horrorów- usiedli na przeciwko siebie
-Jeśli chcesz możesz przyjść też do mnie wszyscy Pierwotni mają już Opiekunów
-Dam ci jeszcze znać- reszta śniadania minęła w przyjemnej  ciszy.

-To widzimy się wieczorem- Blair był już przy drzwiach zadowolony z takiego przebiegu dnia.
-Zawsze wrócę do ciebie- podszedł jeszcze do niego i pocałował gdy Opiekun otwierał drzwi
-A ja dostrzegam tylko ciebie- zapewnił go i odwzajemnił pocałunek
-Dlatego zapomniałeś powiadomić swoich rodziców o zmianie życia- odezwał się czyjś głęboki potężny głos i obaj spojrzeli na korytarz
-T..tata?- Blair zawstydzony jak nastolatek przyłapany na pierwszym pocałunku czy masturbacji najpierw zarumienił się a później wyplątał z objęć ukochanego i spuścił wzrok
-Cieszę się że jeszcze mnie poznajesz synu- pan Sandburg uśmiechnął się lekko ale wciąż z dystansem. Był przystojnym mężczyzną emanował siłą i mocą pod wpływem której nawet Jim wydawał się jak małe dziecko. Zawsze wydawało mu się że to jego ojciec jest potężnym Pierwotnym ale przy  teściu nawet on wydawałby się dzieckiem. Tak przypuszczał w każdym razie
-Wejdziesz może?- Blair w końcu odzyskał mowę
-Widzę że się gdzieś wybieracie więc może spotkamy się dziś przy kolacji. I synu czy nie powinieneś mnie przedstawić?
-Tato to jest Jim Ellison mój Pierwotny i szef policji w Chicago- podali sobie ręce- Widzę że to nowy Znak- obejrzał szyję syna z lekkim uśmiechem- Wznawiany
-To moja wina panie Sandburg- Jim musiał w końcu stanąć na wysokości zadania- Wczoraj byłem...
-Mów mi Tom i wierz mi rozumiem. Również moja żona jest Uzdrowicielem i wiem jak czasem potrafię być zły gdy przychodzi do domu... sam wiesz
-Oczywiście Tom- telefon znów przerwał im rozmowę
-Tato może dziś pójdziesz ze mną do pracy... no chyba że masz coś do załatwienia- Blair znów zaczął się spieszyć
-Dziś mogę poświęcić dzień synowi a jutro mój drogi przyjeżdża twoja mama- ojciec uśmiechnął się do niego tym nieprzeniknionym uśmiechem którego zawsze się obawiał
-Wy chcecie mnie zabić- jęknął tylko Opiekun i raz jeszcze pocałował ukochanego który opuścił ich po pospiesznych ale uprzejmych pożegnaniach
-Teraz Blair słucham co masz mi do powiedzenie- Tom wiedział że coś jest nie tak i syn miał rację martwił się o niego bardzo. Po tym co stało się z jego córkę był bardzo uczulony na pewne sprawy
-W to chyba nie uwierzysz....- zaczęli iść w stronę garażu.

czwartek, 17 października 2013

Rozdział 8

Jim wiedział że mieszkanie z drugą osobą to nie będą przelewki a Blair miał  bardzo wybuchowy charakter i nie do końca wczuł się w role Opiekuna.
Te dwa pierwsze tygodnie spędzili w zasadzie tylko na ognistych kłótniach i na tak samo namiętnym seksie.
Jeśli chodzi o obowiązki domowe starali się wykonywać je na zmianę czy też razem. Lata samotnego mieszkania na szczęście go wprawiły. No i ukochany potrafił wspaniale dziękować.
Gdy już pozbył się nieśmiałości związanej z pierwszym stosunkiem był jak wulkan energii. Namiętny nie przewidywalny ale pozostało w nim dużo niewinności którą tak uwielbiał.

Dziś był jednak pierwszy dzień ich powrotu do pracy. Na co zaspał i od wejścia do kuchni był bardzo markotny i nie w humorze
-Nie mogłeś mnie obudzić?- Warknął parząc wargi kawą
-Budziłem- Blair czytał jakieś papiery i przegryzał na szybko tosta- Nie moja wina że śpisz jak zabity
-To ty nie dałeś mi w nocy spać- sięgnął po gazetą
-Inaczej to pamiętam- łyk kawy- Jest szansa że mnie podwieziesz?
-Powinienem być na komisariacie 10 minut temu- nie miał ochoty na rozmowę. Bolał go głowa, a czekał go bardzo pracowity dzień. Słyszał jak młodszy mężczyzna porusza się po kuchni ale udawał że czyta. Dobrze że Kevin wysłał mu wcześniej sms'a i może w spokoju zjeść.
Usłyszał cichy brzdęk obok siebie i za chwilę trzask drzwi. Westchnął i spojrzał na blat.
Blair nie tylko odstawił wszystko do zlewu ale też położył przed  nim aspiynę i szklankę z wodą
-Przepraszam kochany- szepnął do pustego mieszkania i zaczął zbierać się do pracy.

Blair już przy wejściu do Kliniki czuł że to będzie ciężki dzień. Był również zły jak osa na Pierwotnego. Nie układało im się  najlepiej ale dziś rano gdy się obudził Jim spał na drugim końcu łóżka odwrócony do niego plecami. A wszystkie trzy próby obudzenia go nic nie dawały. Najbardziej bolała go ta obojętność w kuchni. Ledwo na niego spojrzał, nie starał się dotknąć....
-No to dziś przed północą nie wyjdziesz- pielęgniarka podała mu katy
-Co się tu działo?- Był jej wdzięczny za to że o nic nie pytała
-Dużo.... a i Rada... Blair oni chcą ukrócić twoje badania. Są niezadowoleni.... Jak znajdziesz chwilę to idź  do Ordynatora
-Wiedziałem że to będzie zły dzień- jęknął i na jego twarz wpełzł łagodny uśmiech. Kobieta spojrzała na niego tylko i zajęła się swoją pracą.

Był zmęczony. Miał za sobą cztery rozmowy z Pierwotnymi którzy teraz patrzyli na niego inaczej  czując Znak. Były też dwa ciężkie przypadki w sali operacyjnej i oba były to przypadki młodziutkich Opiekunów których Pierwotni potraktowali zbył ostro. Blair miał przeklinać na czym świat stoi bo pierwszego nie zauważył ale przy drugim zabiegu ciemnoskóry strażak patrzył mu na ręce wciąż trzymając się blisko ślicznej blondynki. Płakał wiedząc że to jego wina.
Przez cały ten czas miał wyłączony telefon, nie zjadł  nawet do na przerwie udał się do Ordynatora.
Ze spotkania z mężczyzną którego bardzo szanował i lubił wyszedł jednak w grobowym nastroju a co za tym szło będzie musiał zadzwonić do ojca żeby ten poratował go z kłopotów , a przecież nie powiedział mu nawet o zmianie stanu cywilnego.
Wszedł do pustej sali i ułożył głowę na poduszce. Nie zdążył jednak nawet zamknąć oczu gdy wszedł tam Pierwotny
-Dziękuję, dziękuję- ukląkł przed nim- Tylko co ja mam teraz zrobić
-Panie Abla- usiadł na łóżku- proponuję spokojnie i....nie mam pojęcia. Po prawdzie ja sam nie znam się na tych rzeczach...
-Słyszałem że jesteś cudotwórcą i widziałem na własne oczy. Co mógłbym zrobić żeby jej to wynagrodzić?
-Ja bym panu radził zapytać ją. Nie jestem specjalistą. A każdy jest inny. No i przed stosunkiem musi pan być spokojniejszy i może- wyciągnął z kieszeni plik recept- to powinno pomóc- uśmiechnął się do niego
-Dobrze cię traktuje?- Odezwał się na odchodnym
-Nie dałbym sobą pomiatać- już miał się położyć gdy został wezwany

Jim tym czasem wrócił wieczorem z komisariatu do pustego ciemnego mieszkania. W czasie pracy starał się dodzwonić do ukochanego ale ten miał wciąż wyłączony telefon. Ze spokojem jeszcze zjadł odgrzewaną kolację ale wciąż łypał na zegar.
Robiło się późno a Blair nie odbierał, nie pojawił się. Owszem wiedział że jest w pracy, zdawał sobie sprawę że bardzo go kocha ale nie mógł się pozbyć myśli że coś może być nie tak. Da mu jeszcze godzinę i pojedzie pod Klinikę.

Blair czuł na sobie spojrzenie nowego pacjenta. Był to więzień który napadł na Naznaczonego Opiekuna i jego Pierwotny bardzo go pokiereszował. Gdyby to od niego zależało nic by z tym nie robił ale miał taką a nie inną pracę
-To wszystko szybko powinno się zagoić- odszedł od łóżka- A teraz muszę zadać kilka pytań
-Jesteś piękny- to pierwsze słowa które wypowiedział Gray- A ten zapach- zamruczał
-Powinieneś szukać swojego Opiekuna- zaczął spokojnie
-Może nie chcę- złapał go za rękę i przyciągnął do swojej szerokiej piersi- Kręci mnie posiadanie zabawek innych
-Kocha mnie- zaczął się wyrywać
-Tak- przyznał i polizał go w szyję. W tym momencie do sali wszedł Starszy i rozdzielił ich zaklęciem
-Idź do domu Blair. Nie powinieneś brać się za tego pacjenta- odezwał się do młodego Uzdrowiciela
-Da pan sobie radę?- Zapytał z uśmiechem
-Zawsze- ale obaj już wiedzieli że mężczyzna spędzi życie w zamknięciu.
Blair czuł się brudny i zmęczony jak nigdy.
Była 24.20 i ulice powoli pustoszały. Nie włączył nawet telefonu. Jedyne co chciał to spać.

Kilka minut później dojechał do mieszkania. Był zdziwiony że Jim nie szalał z niepokoju. A zastał go śpiącego na kanapie przed telewizorem. Nie została dla niego kolacja tylko brudne naczynia. Przygryzł wargi by nie zaszlochać głośno. Zebrał naczynia do zmywarki i wszedł do sypialni.
Rozebrał się tylko i wszedł do łóżka. Nie maił już siły na nic.

Jim przebudził się kilka godzin później i od razu zorientował się że coś jest bardzo nie tak. Czuł bowiem nie tylko zapach ukochanego i woń szpitala.
Wszedł do sypialni i zaczął warczeć. Wszystko rozmyło mu się w oczach i zerwał z śpiącego chłopaka
-Co do....!?- Zerwał się z łóżka zaskoczony Blair
-Kto to jest?- Szarpnął go do siebie tak silnie że zostanie ślad
-Pacjent... zaraz a po co ja się tłumaczę- wyrwał się mu- Jest późno a ja mam jutro pracę- wziął poduszkę- dobranoc
-O nie- złapał go w talii i rzucił na łóżko- śpisz ze mną ale najpierw- znów go podniósł i zaprowadził do łazienki. Wepchnął pod prysznic i puścił ciepłą wodę
-Odbiło ci?!- Krzyknął zaskoczony plując wodę i wycierając ją z oczu
-Jesteś mój i nie wolno ci o tym zapomnieć- warknął myjąc go dokładnie ale trochę zbyt brutalnie
-Wiem- jęknął Blair i wyślizgnął się z wody- Mogę iść spać?
-Tylko jeśli będziesz spał w moich ramionach- Jim wciąż nie był zadowolony ale zmęczenie dawało im obu w kość
-Porozmawiamy rano- zgodził się i ziewnął. Wiedział że będą musieli porozmawiać i wszystko wyjaśnić ale jeśli nie będą spać może stać się coś czego będę żałować.
Dwie minuty później spali już przytuleni do siebie.
Obaj wiedzieli że życie we dwójkę będzie trudne a miłość to nie wszystko trzeba się też dogadać. A z tak wybuchowymi osobowościami nie będą się nudzić.

wtorek, 8 października 2013

Rozdział 7

Blair musiał przyznać że Jim jest dobrym kucharzem.
Nie takim jak on ale jak na Pierwotnego całkiem przyzwoitym. Starał się również żeby jego smutek był nie wyczuwalny ale to oczywiście spełzło na niczym.
Mężczyzna odłożył widelec i wbił w niego wzrok.
-Wiesz dobrze że to czuję- odezwał się spokojnym głosem
-To nic- uśmiechnął się do niego- Tylko żal mi opuszczać mieszkanie jestem tu od kilku lat- zagryzł wargi- Mimo to nie żałuję- wyciągnął do niego rękę
-Blair jeśli chcesz ja mogę przenieść się do ciebie- Jim był gotowy na takie ustępstwa tylko po to żeby ukochanemu było dobrze
-To już za dużo- machnął ręką- No i widzisz że tu raczej się nie pomieścimy....
-Czemu tak mieszkasz?- Zapytał w końcu znów rozglądając się po mieszkaniu
-Za pewne już wiesz o mojej siostrze. Wszystkie pieniądze idą na jej uwolnienie- po tych słowach zapadła cisza
-A twój ojciec? Jest Pierwotnym i wiem również jakie ma wpływy....
-Boi się że ją zabije. Ma przecież do tego prawo- westchnął
-Wszystko się ułoży- wstał i pocałował go czule- sam przyjże się taj sprawie
-Nie jest to koniecznie- i on sam się podniósł- lepiej pomóż mi się spakować
-Tak jest kapitanie- zasalutował mu ze śmiechem.

Zabranie wszystkich rzeczy z mieszkania zajęło im nie całe trzy godziny. Jim przysiągł sobie że chłopak dostanie wszystko czego będzie chciał nawet gdy tylko na to spojrzy. Niczego nigdy mu nie zabraknie.
-Gdzie dokładnie mieszkasz?- Zapytał gdy samochód skręcił w stronę eleganckich wieżowców
-W tym budynku- elegancki budynek z chyba 100 pięter. Niemal cały oszklony
-Moja rodzina ma raczej rezydencje za miastem- wymamrotał- jakoś nigdy nie lubiłem takich budynków
-Więc kiedyś się przeniesiemy- ucałował jego dłoń i wjechał na podziemny parking
-Najpierw przeżyjmy Przystosowanie- Blair jednak zarumienił się lekko
-Czemu ty jesteś takim pesymistą?- W końcu zaparkowali
-Bo trochę cię już znam- rozśmiał się i wyszedł z samochodu- Gdzie teraz?
-Ostatnie piętro- Jim wziął dwie torby i pudło
-Teraz to się popisujesz- wspiął się na palcach i pocałował go w policzek.

Mieszkanie było duże. Salon połączony z kuchnią. Dwa osobne pokoje. Jeden z nich była sypialnią ogromną a łóżko, gdy Blair je zobaczył aż się zarumienił. Zajmowało niemal całą przestrzeń. Wyglądało na królewsko wygodne.
Drugi pokój był jakby gabinetem i zauważył jeszcze trzecie ale zamknięte drzwi.
-To będzie twoja przestrzeń- usłyszał za sobą szept mężczyzny i zadrżał a gdy ręce objęły jego płaski brzuch zadrżał
-Podoba mi się ale jest jakby bez życia- miał racje mieszkanie urządzone było minimalnie ale z klasą.  Niemal całe na biało i brązowo
-Więc czekam na twoje pomysły- ucałował Znak rozpalając go do końca i Blair obrócił się w jego ramionach. Oczy mu błyszczały.
-Myślę że sobie świetnie poradzimy- wziął go na ręce i wszedł  z nim znów do sypialni.

Blair brał właśnie relaksującą kąpiel. Gdy obudził się po wspaniałych ale i wyczerpujących chwilach Pierwotny pochrapywał cicho a on sam nie miał  serca go budzić. W ich miłość wkładał nie 100 a 200 procent i to wszystko dla niego.
Dlatego też wyszedł po cichu z łóżka i postanowił sam się wykąpać, mimo że wiedział a raczej domyślał się jak byłoby przyjemnie gdyby mężczyzna był z nim.
Ich Połączenie już działało a jego siła była ogromna. Mimo to siedział już w przyjemnie ciepłej wodzie dobrych 20 minut. Podśpiewywał cicho i bawił się mokrymi włosami.
-Hej ja też muszę!!- Aż podskoczył gdy zza drzwi usłyszał Jim'a
-Wchodź przecież ci nie bronię!- Odkrzyknął i położył się na nowo w dużej wannie. Zamknął oczy ale kilka chwil później został brutalnie wyszarpany ze swojej bezpieczniej strefy
-Nie będę tego robić z tobą tu- te szorstkie bądź co bądź słowa łagodniały przy delikatnych pocałunkach
-Ale przecież...- zaczął zdziwiony- No dobrze- poddał się i wziął z krzesła ręcznik- W końcu to twój dom
-Nasz ale wciąż musimy się dotrzeć- przejechał dłonią po ciemnych guziczkach sutków i Blair przymknął oczy. Opamiętał się jednak szybko i wyszedł z łazienki.
Wiedział że musi być teraz bardzo cierpliwy. Obaj muszą.

Jim wszedł do kuchni i stanął w  progu przecierając oczy.
-Co się tu stało?- Zapytał biorąc kilka głębokich oddechów. Jego zwykle niemal nie używana kuchnia wyglądała jak po przejściu bomby.  Wszędzie były brudne naczynia resztki jedzenia i kłęby dymu.
-Jak wiesz jestem dobrym kucharzem- Blair podszedł do niego i musnął w wciąż jeszcze wilgotną klatkę piersiową- ale jestem strasznie nie porządny
-A co takiego robisz?- Objął go spokojnie wdychając zapach skóry ukochanego. Tylko to było go w stanie uspokoić
-Zapiekankę- uniósł dumnie głowę- Przepraszam za bałagan....
-To nic. Pomogę ci posprzątać- pochylił się i pocałował
-O nie. Zjemy i wszystko tu umyję. Muszę zadzwonić do Kliniki i dać im znać że biorę wolne ale czy ty możesz?
-To moje prawo- wplótł palce w jego piękne włosy
-Dobrze- odsunął się i podał mu czekające już piwo- A teraz sio
-Tak jest- zasalutował mu poważnie i wycofał się w stronę wygodnej sofy przed telewizorem. Raz po raz jednak spoglądał na wyczyny ukochanego Opiekuna i serce aż mu rosło z radości że już w końcu  ma kogoś z kimś dzieli swoje życie.

Blair spoglądał na zegarek coraz częściej.
Po zjedzonej kolacji i gdy w końcu uporał się z bałaganem usiadł obok Pierwotnego który od razu przytulił go do siebie i w milczeniu oglądali mecz. On sam nigdy się tym nie interesował ale nie przeszkadzało mu obejrzenie czegoś takiego. Zwłaszcza, że Jim wciąż go dotykał co sprawiało mu wielką przyjemność i podniecało.
Teraz jednak zbliżał się jego ukochany film i mimo że oglądał go już chyba 10 razy to nie chciał przegapić początku
-Jim...- odezwał się w końcu cicho
-Tak kochany?- Nie odwracał jednak wzroku od ekranu
-Bo ja wiem że to oglądasz ale za chwilę zaczyna się film.... A nie ważne- zmienił zdanie
-Blair to nie są jakieś ważne rozgrywki po prostu się przy tym relaksuje- uśmiechnął się do niego i podał mu pilota
-Dziękuję- i już słyszał czołówkę
-Nie wiedziałem że lubisz takie filmy- Pierwotny zdziwił się bardzo
-Po prostu daj temu szansę- wtulił się  jeszcze bardziej w ciepłe ciało i zniknął w magicznym świecie.

Leżąc obok siebie w łóżku po jeszcze jednej rundce sexu obaj myśleli to samo. Będzie ciężko, nawet bardzo.
Obaj mają silne charaktery i ciężko będzie się im przyzwyczaić do siebie. Ale byli dobrej myśli. Jim zacisnął szczelniej ramiona wokół ciała ukochanego i usnął w końcu. Blair również zamknął oczy. Zadowolony i spokojny.

piątek, 4 października 2013

Rozdział 6*

Jim nie spodziewał się tego co zobaczył w mieszkaniu Opiekuna. Z tego co zdołał się dowiedzieć nie dość że jego  rodzina była dość sytuowana to i jeszcze jemu płacili dobrze a mieszkanko urządzone miał bardzo skromie.
Nie zdołał jednak o nic zapytać bo nagle zdał sobie sprawę że Blair ściąga najpierw bluzę a później koszulę i nachylił się nad szafką wyraźnie szukając czegoś w jej czeluściach w taki sposób, że doskonale widział  jego kształtną pupę w jakoś dziwnie dobrze dopasowanych spodniach. Przygryzł wargi ale nie był w stanie powstrzymać cichego pomruku.
Na to Blair odwrócił się z łagodnym uśmiechem i jednym susem pokonał dystans między nimi.
-Czas na Akt- wyszeptał starając się patrzeć mu w oczy i nie rumienić się ale z kiepskim rezultatem, a gdy Pierwotny wyciągnął rękę by go pogłaskać był dumny z siebie że się nie odsunął. Za to zadrżał i przymknął oczy. Wiedział że podjął dobrą decyzję. Owszem mógł jeszcze poczekać ale i tak by tego nie uniknął a takie męczenie się bardzo utrudniało mu pracę. Gdyby jednak miał być całkiem szczery nawet sam ze sobą to tych kilka tygodni które zaczęły budzić się w nim cieplejsze uczucia do starszego mężczyzny.
-Dziękuję- Jim był przed nim na kolanach i trzymał go za ręce- Będę dla ciebie dobry, niczego ci nie zabraknie- wstał i zaczął go całować, najpierw po twarzy trzymając własne gorące dłonie na jego ramionach ale gdy Blair wsunął rękę pod koszulę mężczyzny on sam zaczął go dotykać, ostrożnie i powoli ale miękka głaska skóra Opiekuna była  jak narkotyk a zapach sprawiał że kręciło mu się w głowie. Gdy usnął palcami twarde guziczki sutków Blair jęknął i przymknął oczy.
-Mój- Jim podniósł go i przeniósł na łóżko. Nakrył go swoim ciałem i przesuwał ręce coraz niżej, usta również, język pieścił wrażliwą szyję
-Za dużo...- jęknął młodszy mężczyzna i Pierwotny zesztywniał i spojrzał na niego z obawą
-Chcesz żeby to przerwać?- Zapytał i starał się brzmieć naturalnie ale w jego głosie brzmiał okropny smutek
-Za dużo masz na sobie- uśmiechnął się do niego i uniósł się by pocałować go czule. Wsunął mu bardzo nieśmiało język do zachłannych ust.
Jim spełnił prośbę ukochanego i po kilku sekundach skóra ocierała się już  o skórę a rosnące erekcje  chciały wyrwać się z ciasnych więzień spodni ale Pierwotny nie chciał się spieszyć mimo ogromnej chęci zakończenia Akut i ponownego Naznaczenia. Nie chciał wystraszyć Opiekuna bo nie ważne jak bardzo był podniecony dobrze wiedział że się boi.
-Unieś biodra- poprosił  w końcu gdy poczuł jak bardzo bolesny zrobił się jego penis gdy naciska na rozporek. Blair wciąż się uśmiechając ale coraz bardziej nie przytomnie wykonał prośbę.
Tego się nie spodziewał pod spodniami Opiekun nie miał nic. Uśmiechnął się na ten widok i zanurzył nos oraz usta w ciemnych  lokach tuż pod podbrzuszem ukochanego. Blair wstrzymał oddech i poderwał biodra do góry by otrzymać więcej dotyku, więcej tego wspaniałego uczucia. Jim również ściągnął spodnie i uwolnił własną ogromną pulsującą erekcję. Chłopak spojrzał na ten organ i nagle otrzeźwiał i odsunął się gwałtownie
-Taki ogromny...nie da rady- gdzieś w umyśle pojawiła mu się świadomość że zachowuje się jak dziecko
-Spokojnie kochany- pocałował go - odwróć się na chwilę i zaufaj mi- Blair tylko przez kilka sekund się zastanawiał i w końcu ułożył się wygodnie na brzuchu.
Jim podziwiał oliwkową skórę, mięśnie na plechach i szczupłe ale silne nogi. Najwspanialsze były jednak pośladki, twarde, kształtne i kuszące.
Pochylił się i zaczął wodzić językiem po kręgosłupie ukochanego. Blair jęknął i krzyknął zaskoczony a gdy język znalazł się na pośladkach poderwał się nagle.
-Spokojnie to ci pomoże- złożył całusa na lewym pośladku i rozsunął je lekko po czym wsunął czubek języka w cisną dziewiczą szparkę. Blair krzyknął i podał na poduszkę. Zakręciło mu się w głowie, nie spodziewał się niczego takiego. Było mu tak bardzo dobrze.
Jim bawił się dziurką i wrażliwą skórą na około. Jego penis drżał coraz bardziej nie cierpliwie. Opiekun również drżał na całym ciele z podniecenia, z gorąca z chęci. W końcu mężczyzna zlitował się nad nim i przewrócił go znów na plecy. W oka mgnieniu również zarzucił jego nogi na swoje ramiona i pochylił się by namiętnie i uspokajająco go pocałować.
-Weź głęboki oddech i wypuść powietrze. Spokojnie będzie boleć ale tylko chwilę- uśmiechnął się do niego i zaczął powoli wsuwać ogromny członek do rozluźnionej nieco dziurki. Blair zacisnął powieki i zaczął oddychać głębiej. Bolało okropnie ale nagle poczuł rękę na swoim penisie i usta na szyi. Ból zaczynał odchodzić w zapomnienie
-Od dziś jesteś tylko mój- pchnął i znalazł się w nim cały. Opiekun wygiął ciało w łuk i jęknął przeciągle
-Tylko twój- zgodził się i zaczął się powoli kołysać.
Jim przyjął to za dobrą kartę i poruszał się w nim powoli ale wyraźnie szukają tego najsłodszego miejsca we wnętrzu ukochanego.
Pierwotny zacisnął rękę na erekcji Opiekuna i wiedział że jest już bardzo blisko. Drżał tak jak i on sam. W końcu wysunął kły i wbił je w starą ranę.
W tym samym momencie doszedł we wnętrzu ukochanego trącając ten magiczny guziczek jego ciele. Blair krzyknął przeciągle i doszedł na rękę i brzuch Jim'a.
Mężczyzna opadł na poduszkę tuż obok wciąż drżącego ciała ukochanego. Przytulił go tylko i zakrył ich nagie ciała kocem.

-Co teraz?- Zapytał po jakimś czasie Blair
-Teraz przeniesiesz się do mnie- Jim podniósł się by na niego spojrzeć- Ale pracy nie rzucisz... tylko daj mi kilka tygodni
-Mam dwa wolnego- wyciągnął rękę i dotknął ciepłej twardej klatki piersiowej
-Dobrze- pocałował go- Śpij teraz mój piękny
-A ty co będziesz robił?- Zapytał podejrzliwie
-A ja zrobię ci coś do jedzenia... .tak wiem że to twoja rola ale nie zawsze jestem tradycjonalistą- uśmiechnął się do niego i pocałował raz jeszcze. Blair zamknął oczy i poczuł że mężczyzna wychodzi z łóżka. Uśmiechnął się tylko i zapadł w spokojny głęboki sen.
Jim przez kilka minut podziwiał go a później poszedł do niewielkiej kuchni. Pokarze mu że ten związek będzie dla niego dobry i nigdy nie będzie miał ani sekundy wątpliwości. Nie pozwoli mu żałować.