Jim wiedział że mieszkanie z drugą osobą to nie będą przelewki a Blair miał bardzo wybuchowy charakter i nie do końca wczuł się w role Opiekuna.
Te dwa pierwsze tygodnie spędzili w zasadzie tylko na ognistych kłótniach i na tak samo namiętnym seksie.
Jeśli chodzi o obowiązki domowe starali się wykonywać je na zmianę czy też razem. Lata samotnego mieszkania na szczęście go wprawiły. No i ukochany potrafił wspaniale dziękować.
Gdy już pozbył się nieśmiałości związanej z pierwszym stosunkiem był jak wulkan energii. Namiętny nie przewidywalny ale pozostało w nim dużo niewinności którą tak uwielbiał.
Dziś był jednak pierwszy dzień ich powrotu do pracy. Na co zaspał i od wejścia do kuchni był bardzo markotny i nie w humorze
-Nie mogłeś mnie obudzić?- Warknął parząc wargi kawą
-Budziłem- Blair czytał jakieś papiery i przegryzał na szybko tosta- Nie moja wina że śpisz jak zabity
-To ty nie dałeś mi w nocy spać- sięgnął po gazetą
-Inaczej to pamiętam- łyk kawy- Jest szansa że mnie podwieziesz?
-Powinienem być na komisariacie 10 minut temu- nie miał ochoty na rozmowę. Bolał go głowa, a czekał go bardzo pracowity dzień. Słyszał jak młodszy mężczyzna porusza się po kuchni ale udawał że czyta. Dobrze że Kevin wysłał mu wcześniej sms'a i może w spokoju zjeść.
Usłyszał cichy brzdęk obok siebie i za chwilę trzask drzwi. Westchnął i spojrzał na blat.
Blair nie tylko odstawił wszystko do zlewu ale też położył przed nim aspiynę i szklankę z wodą
-Przepraszam kochany- szepnął do pustego mieszkania i zaczął zbierać się do pracy.
Blair już przy wejściu do Kliniki czuł że to będzie ciężki dzień. Był również zły jak osa na Pierwotnego. Nie układało im się najlepiej ale dziś rano gdy się obudził Jim spał na drugim końcu łóżka odwrócony do niego plecami. A wszystkie trzy próby obudzenia go nic nie dawały. Najbardziej bolała go ta obojętność w kuchni. Ledwo na niego spojrzał, nie starał się dotknąć....
-No to dziś przed północą nie wyjdziesz- pielęgniarka podała mu katy
-Co się tu działo?- Był jej wdzięczny za to że o nic nie pytała
-Dużo.... a i Rada... Blair oni chcą ukrócić twoje badania. Są niezadowoleni.... Jak znajdziesz chwilę to idź do Ordynatora
-Wiedziałem że to będzie zły dzień- jęknął i na jego twarz wpełzł łagodny uśmiech. Kobieta spojrzała na niego tylko i zajęła się swoją pracą.
Był zmęczony. Miał za sobą cztery rozmowy z Pierwotnymi którzy teraz patrzyli na niego inaczej czując Znak. Były też dwa ciężkie przypadki w sali operacyjnej i oba były to przypadki młodziutkich Opiekunów których Pierwotni potraktowali zbył ostro. Blair miał przeklinać na czym świat stoi bo pierwszego nie zauważył ale przy drugim zabiegu ciemnoskóry strażak patrzył mu na ręce wciąż trzymając się blisko ślicznej blondynki. Płakał wiedząc że to jego wina.
Przez cały ten czas miał wyłączony telefon, nie zjadł nawet do na przerwie udał się do Ordynatora.
Ze spotkania z mężczyzną którego bardzo szanował i lubił wyszedł jednak w grobowym nastroju a co za tym szło będzie musiał zadzwonić do ojca żeby ten poratował go z kłopotów , a przecież nie powiedział mu nawet o zmianie stanu cywilnego.
Wszedł do pustej sali i ułożył głowę na poduszce. Nie zdążył jednak nawet zamknąć oczu gdy wszedł tam Pierwotny
-Dziękuję, dziękuję- ukląkł przed nim- Tylko co ja mam teraz zrobić
-Panie Abla- usiadł na łóżku- proponuję spokojnie i....nie mam pojęcia. Po prawdzie ja sam nie znam się na tych rzeczach...
-Słyszałem że jesteś cudotwórcą i widziałem na własne oczy. Co mógłbym zrobić żeby jej to wynagrodzić?
-Ja bym panu radził zapytać ją. Nie jestem specjalistą. A każdy jest inny. No i przed stosunkiem musi pan być spokojniejszy i może- wyciągnął z kieszeni plik recept- to powinno pomóc- uśmiechnął się do niego
-Dobrze cię traktuje?- Odezwał się na odchodnym
-Nie dałbym sobą pomiatać- już miał się położyć gdy został wezwany
Jim tym czasem wrócił wieczorem z komisariatu do pustego ciemnego mieszkania. W czasie pracy starał się dodzwonić do ukochanego ale ten miał wciąż wyłączony telefon. Ze spokojem jeszcze zjadł odgrzewaną kolację ale wciąż łypał na zegar.
Robiło się późno a Blair nie odbierał, nie pojawił się. Owszem wiedział że jest w pracy, zdawał sobie sprawę że bardzo go kocha ale nie mógł się pozbyć myśli że coś może być nie tak. Da mu jeszcze godzinę i pojedzie pod Klinikę.
Blair czuł na sobie spojrzenie nowego pacjenta. Był to więzień który napadł na Naznaczonego Opiekuna i jego Pierwotny bardzo go pokiereszował. Gdyby to od niego zależało nic by z tym nie robił ale miał taką a nie inną pracę
-To wszystko szybko powinno się zagoić- odszedł od łóżka- A teraz muszę zadać kilka pytań
-Jesteś piękny- to pierwsze słowa które wypowiedział Gray- A ten zapach- zamruczał
-Powinieneś szukać swojego Opiekuna- zaczął spokojnie
-Może nie chcę- złapał go za rękę i przyciągnął do swojej szerokiej piersi- Kręci mnie posiadanie zabawek innych
-Kocha mnie- zaczął się wyrywać
-Tak- przyznał i polizał go w szyję. W tym momencie do sali wszedł Starszy i rozdzielił ich zaklęciem
-Idź do domu Blair. Nie powinieneś brać się za tego pacjenta- odezwał się do młodego Uzdrowiciela
-Da pan sobie radę?- Zapytał z uśmiechem
-Zawsze- ale obaj już wiedzieli że mężczyzna spędzi życie w zamknięciu.
Blair czuł się brudny i zmęczony jak nigdy.
Była 24.20 i ulice powoli pustoszały. Nie włączył nawet telefonu. Jedyne co chciał to spać.
Kilka minut później dojechał do mieszkania. Był zdziwiony że Jim nie szalał z niepokoju. A zastał go śpiącego na kanapie przed telewizorem. Nie została dla niego kolacja tylko brudne naczynia. Przygryzł wargi by nie zaszlochać głośno. Zebrał naczynia do zmywarki i wszedł do sypialni.
Rozebrał się tylko i wszedł do łóżka. Nie maił już siły na nic.
Jim przebudził się kilka godzin później i od razu zorientował się że coś jest bardzo nie tak. Czuł bowiem nie tylko zapach ukochanego i woń szpitala.
Wszedł do sypialni i zaczął warczeć. Wszystko rozmyło mu się w oczach i zerwał z śpiącego chłopaka
-Co do....!?- Zerwał się z łóżka zaskoczony Blair
-Kto to jest?- Szarpnął go do siebie tak silnie że zostanie ślad
-Pacjent... zaraz a po co ja się tłumaczę- wyrwał się mu- Jest późno a ja mam jutro pracę- wziął poduszkę- dobranoc
-O nie- złapał go w talii i rzucił na łóżko- śpisz ze mną ale najpierw- znów go podniósł i zaprowadził do łazienki. Wepchnął pod prysznic i puścił ciepłą wodę
-Odbiło ci?!- Krzyknął zaskoczony plując wodę i wycierając ją z oczu
-Jesteś mój i nie wolno ci o tym zapomnieć- warknął myjąc go dokładnie ale trochę zbyt brutalnie
-Wiem- jęknął Blair i wyślizgnął się z wody- Mogę iść spać?
-Tylko jeśli będziesz spał w moich ramionach- Jim wciąż nie był zadowolony ale zmęczenie dawało im obu w kość
-Porozmawiamy rano- zgodził się i ziewnął. Wiedział że będą musieli porozmawiać i wszystko wyjaśnić ale jeśli nie będą spać może stać się coś czego będę żałować.
Dwie minuty później spali już przytuleni do siebie.
Obaj wiedzieli że życie we dwójkę będzie trudne a miłość to nie wszystko trzeba się też dogadać. A z tak wybuchowymi osobowościami nie będą się nudzić.
Nie najlepiej się między nimi układa każgy z nich jest dumny to im sprawi wiele problemów a ten jest zazdrosny a nie próbuje się najpierw wszystkiego.
OdpowiedzUsuńPrzyda im się rozmowa i jakiś plan. Mam tu na myśli grafik przybliżonych powrotów, podział obowiązków itp. Oczywiście nie pogardzę jakimś innym rozwiązaniem ;)
OdpowiedzUsuńNo i jest jeszcze kwestia ich charakterów. Mam nadzieję, że z tego wybrną.
Weny!
gnose
biedny Blair, mam nadzieje, że Jim się ogarnie i okaże trochę czułości swojemu opiekunowi
OdpowiedzUsuńAłć.,, mam nadzieję, że te miny nie sprawią, że będą się kłócić codziennie... ajj co chwile coś... biedny Blair,,, to nie jego wina, że został że tak powiem zaatakowany i miał na sobie zapach innego... eh,, Jim opanuj się i nie warcz tak, bo doprowadzisz tego biedaka do płaczu,, poza tym mogłeś posprzątać wiedząc, że on też ciężko pracuje!
OdpowiedzUsuńTwoja Maru;3