Klub tętnił życiem i im Blair był bliżej tym bardziej się rozluźniał.
Przed wyjściem przygotował się bardzo starannie. Nie tylko zmienił wygodne ubranie z pracy na coś lepszego czy rozpuścił pół długie kręcone włosy i wyszorował się starannie ale z wahaniem wziął również zastrzyk. Mimo że w klubie nic u nie grozi, to miał do pokonania spory kawałek a taksówką jakoś ostatnio nie wierzył.
Przed samymi drzwiami spojrzał jeszcze w lustro. Wiedział że może się podobać. Był może niski i szczupły ale miał wspaniałą naturalnie lekko brązową skórę zielono niebieskie oczy a gdy się uśmiechnął...Raz nawet on i Alan sprawdzali swoją teorię na ludziach. I obaj tak różni mieli podobne powodzenie.
Nagle powędrował myślami w stronę Pierwotnego. Jim to imię jakoś do niego nie pasowało. Był ogromny, umięśniony w tych najlepszych miejscach i nawet jako człowiek budził przerażenie. To chyba przez te oczy czarne jak noc z niebezpiecznym błyskiem. Potrząsnął głowa i w końcu wyszedł z mieszkania.
Alan czekał przy drzwiach. Znali się od dziecka i gdziekolwiek nie poszli pierwszy przybyły zawsze czekał. Sam był bardzo zaskoczony. Miał zamiar porozmawiać z Kevinem o wyjściu ale jego Pierwotny sam to zaproponował i tak z powodu braku kapitana był dziś na służbie i pewnie nudziłby się w domu. Zabawne znają się tylko kilka dni a on już traktuje mieszkanie mężczyzny jako własny dom.
-Cześć stary- podszedł do przyjaciela
-Aż się zdziwiłem nie powinieneś teraz być w łóżku- uśmiechnął się złośliwie
-Kevin poszedł dziś do pracy a ty jesteś moim najlepszym przyjacielem... co powiesz na upicie się?
-Z tobą zawsze- Blair zarzucił Alan'owi rękę na ramię i tak weszli do klubu.
-Nie rozumiem cię- po 3 piwach i wymianie uwag na te mniej ważne sprawy Alan w końcu zdobył się na odwagę by zacząć poważną rozmowę
-W sensie?- Zapytał
-Nie chcesz swojego Pierwotnego. Blair przecież wiesz co może się stać. I zawsze o tym wiedziałeś. Te twoje szczepionki i zastrzyki nie przerwą procesu nawet stąd widzę że cię naznaczył....
-To nie tak- przerwał mu z westchnieniem- Powiedz czy ty i Kevin... Czy on pozwoli ci wrócić do pracy? Czy nie będzie od razu chciał dziecka?
-Stop- Alan kiwnął na kelnerkę- Dobrze wiesz w jakich okolicznościach go poznałem. I gdzie nastąpił Akt. A po tym nawet nie wiesz jak bardzo się bałem- przygryzł wargi- aż nie chciałem z nim rozmawiać. I wtedy to on zaczął mówić. Mam i tak 3 zaległe tygodnie urlopu a później wracam do pracy i będę żył normalnie z kimś kto będzie mnie zawsze kochał z kimś kto dla mnie odda wszystko.
-Tylko nie wszyscy są tacy. Wiesz przecież jak trawiła Lisa- na samo wspomnienie siostry robiło mu się smutno. Nie widział się z nią od lat ale wiedział jak bardzo cierpi w swoim związku
-Więc spójrz na swoich rodziców, na moich rodziców i na innych znajomych. Sprawa z Lisą cię boli ale obaj wiemy że to odosobnione przypadki....Blair czy ty chcesz umrzeć?
-Nie. Już się zgodziłem na Przebywanie. A za dwa miesiące. Może będę już go znał na tyle że się na to zgodzę
-Po prostu się o ciebie martwię- wstał- Ok muszę to wypocić- wskazał na parkiet
-To pierwsza rozsądna rzecz jaką powiedziałeś- roześmiał się i po kilku chwilach obaj wirowali wśród gorących ciał.
Kevin ostrożnie wszedł do sali Jim'a teraz już posprzątanej. Widok przyjaciela spętanego na łóżku zabolał. To on zawsze był tym silniejszym. Gdy byli dziećmi bardzo mu imponował a teraz....
-Nie jestem w nastoju- odezwał się Jim nie otwierając oczu
-Wszystko z tobą dobrze?- Mimo to usiadł
-A jak myślisz. To boli- jęknął i spojrzał na przyjaciela ze łzami w oczach
-Spokojnie Alan jest z nim w klubie. Wiesz czemu on tak się boi?
-Nie i nie rozumiem tego przecież będę dla niego dobry.....
-Pierwotny jego starszej siostry to despota i gangster. Tylko raz w roku może wychodzić z domu.- podał mu teczkę- zresztą sam poczytaj- I co teraz zamierzasz?
-Chce ze mną Przebywać- uśmiechnął się lekko- Będę go zdobywał i poznawał.
-To powodzenia. Dużo dobrego o nim słyszałem. Przeniosłem już twoje rzeczy do nas....
-Kev dzięki ale na prawdę dostałem leki uspokajające i muszę spać. Będzie u mnie rano nie chce stracić kontroli....
-Już mnie nie ma- wstał i wyszedł. Jim usnął w oka mgnieniu.
Blair przeklinał sam siebie idąc następnego poranka do pracy. Wypił wczoraj za dużo i za późno położył się spać. W efekcie wyglądał i czuł się okropnie ale pójść musiał. Nawet użalając się nad sobą zdołał na kilka chwil zapomnieć o Pierwotnym. To jest do czasu aż w drzwiach minął Uzdrowicielkę River która zatrzymała go na chwilę
-Powinieneś iść do niego i to szybko- uśmiechnęła się- Były problemy w nocy
-Duże?- Zmartwił się
-Dość- przyznała i pobiegła do samochodu z którego wybiegł jej synek a z okna uśmiechał się Pierwotny.
Westchnął tylko i wszedł do środka. Może powinien odwiedzić rodziców i zostać tam na kilka najbliższych lat.
Jim czuł ten słodki zapach Opiekuna zanim jeszcze usłyszał jego kroki zbliżające się do szpitalnej sali. Białe puste ściany już doprowadzały go do obłędu.
-Witaj- spojrzał w stronę drzwi gdy te zaczęły się uchylać
-Dzień...- zaczął ale cofnął się gdy Jim zaczął się wyrywać i tyko pęta trzymały do na łóżku- Spokój- odnalazł głos i mężczyzna zamarł w bez ruchu- Jeśli nie będziesz spokojny to się skończy. Nie chcę umrzeć ale nie będę z kimś takim
-Wybacz mi- mężczyzna był złamany. Znów zrobił coś nie tak- Wyglądasz jednak.... źle- spróbował
-Tak- Blair rozluźnił się i usiadł na krześle- Wypiłem wczoraj za dużo i spałem jakieś- spojrzał na zegarek- trzy godziny. Powiedzieli mi że były problemy w nocy
-Wiesz jak bardzo potrzebuje kontaktu z tobą. I jak bardzo obawiam się że ktoś....
-Nikt mnie nie zabierze. Wiem jak o siebie zadbać- przerwał mu w końcu- Rozmawiałem z Alanem. Wiesz jak oni się spotkali?
-Kevin coś wspominał- neutralny temat był jednak na tą chwilę najlepszy
-Włamanie do sklepu i Alan był świadkiem. Kevin go przesłuchiwał.... miał taki zamiar Akt odbyli w alejce między sklepem a kawiarnią. A to zawsze był taki romantyk
-Jestem pewny że Kevin zrobił dla niego wszystko- obruszył się Jim
-Przepraszam... Masz rację tak tylko mówię- wyciągnął rękę i dotknął dłoni mężczyzny. Gdyby sam miałby być ze sobą szczery to i on coraz bardziej pragnął Przebywania. Jim jęknął gdy chłodna skóra zetknęła się z jego gorącą
-Jesteś wspaniały- uśmiechnął się do młodszego mężczyzny i starał się pociągnąć go bliżej. Blair wahał się przez chwilę ale usiadł na łóżku i bardzo powoli wciąż patrząc w czy Jim'a rozpinał pasy.
Nagle znalazł się w jego objęciach. Wie że do kontaktu fizycznego przywyknie ale co z resztą
-Co będzie za dwa miesiące?- Zapytał w końcu
-Zabiorę cię do siebie i będę cię kochał tak jak na to zasługujesz- duże ręce błądziły po jego plecach z całej siły powstrzymując się przed zjechaniem niżej
-A co z moim życiem. Kocham tą pracę i nie jestem gotowy żeby ją przerwać. Mam przyjaciół i Opiekunów i ludzi i nie chcę z nich rezygnować....
-Spójrz na mnie- powiedział poważnie i Blair zwrócił na niego trochę przestraszony wzrok
-Najbardziej na świecie pragnę twojego szczęścia i jeśli paca i przyjaciele ci to dają to to będziesz miał. Ale jeśli zobaczę że coś złego się dzieje mam prawo interweniować...- nagle rozległ się alarm i obaj drgnęli po czym młodszy mężczyzna poderwał się z łóżka zostawiając kojące ramiona za sobą. Spojrzał jeszcze na niego i wybiegł z sali za to kochał tą pracę tu zawsze coś się działo.
Jim opadł na posłanie trochę zawiedziony ale też uradowany. Zaczęło im się coś układać, i była nadzieje że nie będzie musiał czekać tych dwóch miesięcy ale będzie działał ostrożnie.
Hmmm...
OdpowiedzUsuńOba rozdziały całkiem fajne. Nawet wielu błędów nie wyłapałam (albo ich nie było, albo to wina tego, że głowa mnie boli).
Poprzedni był zawiły, ale ten już lepszy. Podoba mi się, że Opiekun się przyzwyczaja do swojej roli ;)
Jim jest super, uwielbiam go ;) Co do Alana... Mogłoby się mu zacząć psuć w związku ;P Lubię jak mota się pobocznym bohaterom w życiu xD
Hahaha xD
Ok.
Weny życzę ;)
Właściwie po czym Alan poznał, że Blair jest naznaczony, przecież nie chodzi nagi, by mógł zobaczyć ugryzienie. To nieładnie ze strony chłopaka, że zostawił Pierwotnego samego, choć wiedział jak będzie cierpieć. Jego zachowanie mi się nie podoba, choć rozumiem, że ma swoje powody. Nie może na podstawie zachowania mężczyzny siostry oceniać wszystkich.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne, tylko ile złego będą musieli przejść?
OdpowiedzUsuńEwa